[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wymiarze. Poproś, by przyszedł do J1.
- Oczywiście.
Obaj nie byli niczego pewni. Jeśli telepatia Marca, Dolga czy duchów nie potrafiła
zadziałać poprzez wymiary, to jak mógł tego dokonać proszek elfów?
Ale próbę podjąć musieli. Dolg ostrożnie wyjął trzy ziarenka ze skórzanego woreczka i
położył je na piersi Tsi. Potem podniósł dłoń leśnego elfa i nakrył je nią.
- Teraz twoja kolej, Tsi. Zażycz sobie, aby Oko Nocy powrócił do J1.
Tsi-Tsungga cichym głosem wydusił z siebie te słowa.
A więc stało się, czekali.
- Wyjdę się rozejrzeć - cicho powiedział Marco.
Pospieszył do niewidzialnego muru i stamtąd zawołał do Kira:
- Czy Oko Nocy wrócił?
Cała szóstka po drugiej stronie pokręciła głowami.
Marco wypuścił powietrze z płuc. Westchnął ciężko, rozczarowany.
Z rezygnacją wrócił do pokoju chorego.
- Nie udało się - oznajmił bezbarwnie.
Dolg i Siska spuścili głowy. Podjęli próbę, teraz nie wiedzieli już, co robić.
Tsi próbował coś powiedzieć.
- Co takiego, Tsi?
Leśny elf zdołał wydusić z siebie:
- Może to zle? Może tutaj?
- Chcesz powiedzieć, że powinieneś przywołać go do siebie, nie w jakieś inne miejsce? -
spytał Dolg.
- Tak.
Popatrzyli na siebie zniechęceni. Nie chcieli odbierać Tsi nadziei, opowiadać o
nieprzebytych murach, rozdzielających wymiary.
- Spróbuj - zdecydował z westchnieniem Marco.
No cóż, jeszcze jedna próba nie zawadzi.
Wargi Tsi-Tsunggi ułożyły się w słowa:  Oko Nocy, przybądz do mnie .
W pokoiku zapadła cisza.
Jak długo powinniśmy czekać, zanim powiemy Tsi, że to do niczego nas nie doprowadzi?
zastanawiał się Marco.
87
Nie zdążył jednak dokończyć tej myśli, bo w maleńkim pokoiku zrobiło się nagle bardzo
ciasno. Pojawił się w nim jeszcze jeden człowiek.
- Oko Nocy! - wykrzyknęli wszyscy troje naraz. - Tsi, udało się!
A Marco dodał:
- Udało się też coś więcej, Oko Nocy przedostał się do innego wymiaru, rozumiecie
chyba, co to znaczy.
Patrzyli na zmaltretowanego, zakrwawionego, poranionego Indianina, który wciąż
jeszcze nie mógł pojąć, co się dzieje, i z wielką ulgą stwierdzili, że nie otacza go żadna
rozedrgana mgiełka. Oko Nocy definitywnie powrócił do ich bardzo normalnego wymiaru.
15
- Wobec tego próbujemy teraz z Sassą - oświadczył Dolg rozjaśniony, kiedy już
wytłumaczyli Oku Nocy, w jaki sposób odbyły się te przenosiny z prędkością błyskawicy. I
Indianin podziękował Tsi gorąco za ocalenie go z rąk żądnych mordu strażników. Na
pobladłych wargach Tsi-Tsunggi dostrzegli coś w rodzaju uśmiechu.
- Nie - odparł Oko Nocy. - Chyba z Sassą wam się nie uda, bo o ile dobrze zrozumiałem,
wiedzieliście mniej więcej, gdzie mnie szukać.
- To prawda - przyznał Marco. - Dzięki Sol mogliśmy cię niemal doskonale zlokalizować.
- Lokalizacja w istocie była doskonała - uśmiechnął się Oko Nocy, podczas gdy Dolg
zajmował się jego ranami. - Jedna z tych bestii akurat podniosła nade mną topór,
zdążyłem jeszcze zobaczyć uśmiech baraniego zdumienia na jej gębie i zaraz potem z
hukiem zniknąłem. W następnej chwili znalazłem się tutaj. Mówi się o samolotach
ponaddzwiękowych, a ja miałem do czynienia z lataniem z prędkością światła.
- Tak jak poruszają się elfy - mruknął Dolg. - Ale dlaczego twoim zdaniem nie możemy
spróbować z Sassą?
- Ponieważ nie wiemy, gdzie jest. Możemy zgadywać, że przebywa gdzieś w jakimś
miejscu powyżej tego, w które ja trafiłem, ale to zbyt mało. Musisz wiedzieć, gdzie masz
jej szukać, prawda, Tsi?
Elf ziemi miał kłopoty z odpowiedzią, lecz Dolg potwierdził to, co Tsi usiłował z siebie
wydusić.
- Owszem, masz rację. Jeśli chodziło o Oko Nocy, otrzymaliśmy konkretne informacje.
Czwarte drzwi od dołu. Nie wiemy, jak wygląda wyżej wnętrze Góry Zła.
- A więc dobrze, spróbujemy najpierw z innymi - oświadczył Marco niecierpliwie. - Trzeba
jak najprędzej dotrzeć do Sassy. Może ktoś z nich nam pomoże, na przykład Sol. Spróbuj
sprowadzić tu J1, Tsi!
Nie było to proste zamówienie. Najpierw zamierzali wyjaśnić elfowi, gdzie znajduje się J1
z resztą przyjaciół, lecz to okazało się zbyt kłopotliwe. Mężczyzni zabrali więc nosze z Tsi
i wynieśli go do czarnej doliny, tak by sam mógł ją zobaczyć. Dolg uprzednio zaaplikował
mu porcję promieni szafiru, by zdołał znieść taki wysiłek. Siska jak zwykle nie
odstępowała go nawet na krok. A jej obecność jakby dodawała mu sił.
Tsi szepnął z wysiłkiem:
- Czy mam wezwać tu całego Juggernauta?
Zrozumieli jego wahanie.
88
- Nie, nie musisz, przynajmniej na początku - odparł Marco. - Jeśli sprowadzisz tylko
ludzi, którzy tam się znajdują, jakoś poradzimy sobie z resztą.
Dolg jednak zaprotestował.
- A w jaki sposób sprowadzimy tu pózniej J1? Nie, musimy zająć się wszystkim naraz.
Przejął dowództwo w sposób dość naturalny, ponieważ to on najwięcej wiedział o elfach i
ich możliwościach.
Umieścił Tsi tuż przy niewidzialnym murze, rozdzielającym wymiary, i wszyscy z J1 i z J2
stanęli po obu jego stronach. Potem Dolg poprosił załogę J1, by weszła do swego
Juggernauta, a gdy już to zrobili, wyjaśnił Tsi, co powinien mówić. Elf miał poprosić o to,
by wszyscy przeniknęli mur we wnętrzu J1, tak by i pojazd przeniósł się na drugą stronę.
- To brzmi całkiem jak szaleństwo - stwierdził Armas, kręcąc głową.
- Ale to nasza jedyna szansa - powiedział Dolg. - Tsi, jesteś gotowy?
Elf skinął głową.
Dolg tak ułożył zaklęcie, by nie musieli się przemieszczać, tylko po prostu powrócić do
wymiaru Tsi.
Wreszcie Tsi-Tsungga szeptem wypowiedział rozkaz.
Rozległ się huk, który przeciągłym, grzmiącym echem poniósł się przez dolinę.
Potem zapadła cisza.
- Jest całkiem wyrazny - szepnął Dolg, patrząc na J1.
Otworzyły się drzwi pierwszego Juggernauta i jego pasażerowie wysiedli. Widać ich było
teraz całkiem normalnie. Tylko niektórzy wciąż przyciskali ręce do uszu.
- Tsi, czy naprawdę konieczny był taki hałas? - śmiała się Indra.
Wszyscy jej zawtórowali.
Już w następnym momencie Indra padła w ramiona Ramowi. Mówili jedno przez drugie,
chcąc powiedzieć sobie to, co oboje już wiedzieli: mogą się kochać tak, jak tylko chcą.
- Tsi, jesteś fenomenalny! - oświadczyła Sol i mocno go ucałowała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl