[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nawet jeśli czegoś zapomniała, nie zamierzała po to wracać. Za wszelką cenę mu-
siała jak najszybciej wyrwać się z absurdalnego świata Nicka i wrócić do życia, w któ-
rym otaczali ją kochający ludzie, dla których była ważna.
- Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć. - Nick stał z rękoma w kieszeniach i z na-
burmuszoną miną.
- Faktycznie, nie musisz. - Jenna przystanęła obok torby i zmierzyła Nicka wzro-
kiem. - Tak jak nie musisz zwalniać pokojówki, która zakładała, że jeszcze jedna wielbi-
cielka w twojej sypialni nie zrobi różnicy. Ale ty oczywiście postąpisz, jak uważasz. Jak
zwykle. Zwalisz winę na pokojówkę, która tylko stara się zarobić na życie. Poprawisz
sobie samopoczucie czyimś kosztem. Na szczęście tym razem nie muszę brać w tym
udziału.
R
L
T
- Nie pozwolę ci teraz odejść. Chcę porozmawiać o naszych dzieciach. Musimy
postanowić, co zrobimy. - Nick przysunął się bliżej i zagrodził jej drogę do drzwi. Po-
czuła ciepło emanujące z jego ciała i zacisnęła nerwowo palce na rączce walizki.
- Zrobimy tak: zadzwonisz do swojego prawnika i ustalicie wysokość alimentów.
Ja wrócę do domu i będę ci regularnie przysyłać ich zdjęcia. I obydwoje zajmiemy się
swoimi sprawami - powiedziała spokojnie ze spuszczoną głową.
- To za mało. - Nick kręcił głową i najwyrazniej nie mógł się pogodzić z takim ob-
rotem sytuacji.
- Musi ci to wystarczyć. Nie mam ci nic więcej do zaoferowania. - Jenna prze-
pchnęła się obok Nicka i ruszyła do salonu, gdzie zostawiła torebkę.
W drzwiach odwróciła się, by spojrzeć na niego po raz ostatni. Stał pośrodku sy-
pialni w świetle słońca wpadającego przez żaluzje. Wysoki, smukły, z czarnymi błysz-
czącymi włosami i pociemniałymi od emocji oczyma. Każdą komórką ciała pragnęła go.
Trudno, nauczy się żyć bez niego i spróbuje być szczęśliwa. Mimo wszystko.
- %7łegnaj, Nick.
Jenna odeszła. Znikła też rudowłosa nieznajoma, a pozostała jedynie pokojówka,
której Nick nie zwolnił z pracy, ze złością w myślach przyznając rację Jennie. Biedna
dziewczyna nasłuchała się plotek o jego rozwiązłym trybie życia i nie sądziła, że narazi
się szefowi, wpuszczając do jego sypialni kolejną kobietę. Teresa przestrzegła dziew-
czynę przed popełnieniem podobnego błędu ponownie i odesłała do pracy na niższych
pokładach w ramach kary. Dostała pierwsze i ostatnie ostrzeżenie, następnym razem nic
jej nie uratuje przed zwolnieniem dyscyplinarnym w trybie natychmiastowym. Mimo że
siedząc za biurkiem, miał przed sobą panoramę oceanu, na którym zachodzące słońce
malowało ogniste refleksy i tworzyło obraz równy dziełom największych mistrzów
pędzla, Nick miał przed oczyma jedynie twarz Jenny. Stała w drzwiach z walizką w ręku
i wyrazem rozczarowania zmieszanego z żalem w oczach.
Nie miała prawa czuć się nim rozczarowana, nic jej nigdy nie obiecywał. Pozwoliła
mu się uwieść i porzucić, nie sprawiając większych problemów. Nick powinien się cie-
szyć, że udało mu się jej pozbyć i zająć się własnym życiem. Niestety perspektywa ta nie
wydawała mu się już taka kusząca. Nie potrafił przestać analizować przesadzonej reakcji
R
L
T
Jenny na widok kobiety w jego łóżku. Czy kierowała nią jedynie urażona duma, czy mo-
że skrywane skrzętnie uczucia, które do niego żywiła, a o których miał się nigdy nie do-
wiedzieć? I dlaczego go to w ogóle obchodziło? Nick przetarł zmęczone oczy i spojrzał
ponownie na kartkę papieru leżącą na jego biurku. Badania potwierdziły zgodność gene-
tyczną krwi dzieci Jenny z pobraną od niego próbką. Właśnie został ojcem i to podwój-
nym. Rozpierała go duma, ale paraliżował też strach.
- Mam dwóch synów - powiedział głośno, ostrożnie wsłuchując się w brzmienie
tych trzech słów, które od dziś miał pełne prawo wypowiadać. Ze wzruszenia zabrakło
mu tchu. Miał rodzinę, dał życie dwóm malutkim chłopcom, którzy na razie nie mieli
pojęcia o jego istnieniu.
Wstał z fotela, podszedł do szklanej ściany, za którą rozciągał się ocean, i oparł
rozpalone czoło o zimną szybę. Było w nim więcej miłości i czułości, niż ktokolwiek
podejrzewał, nie wiedział tylko, czy zdobędzie się na odwagę, by pokazać światu swe
prawdziwe oblicze. Całe moje życie zależy od decyzji, które teraz podejmę, pomyślał i
poczuł nerwowe ściskanie w żołądku.
Jenna spodziewała się, że Nick ograniczy swą rolę do płacenia alimentów, a po-
średnictwo prawnika zapewni im utrzymanie bezpiecznego dystansu. Nick tak właśnie
funkcjonował przez większość swego dorosłego życia: nie pozwalał nikomu za bardzo
się zbliżyć i zachowywał pełną kontrolę nad własnymi uczuciami. Jenna była pierwszą
osobą, która zburzyła jego spokój i sprawiła, że musiał stawić czoło nieznanym mu dotąd
uczuciom i emocjom. Musiała ponieść konsekwencje zamieszania, jakie wkradło się
wraz z nią do jego serca. Wydawało jej się, że go zna i na tej podstawie założyła, że
chętnie da się sprowadzić do roli bezdusznego grubego portfela.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz. - Pogroził jej przez ocean i uderzył pię-
ścią w szklaną ścianę. - Może nie wydaję ci się dobrym materiałem na ojca, ale dla mo-
ich dzieci zrobię wszystko i nikt mnie przed tym nie powstrzyma. - Podszedł szybko do
telefonu i połączył się z Teresą.
- Zadzwoń na lotnisko i zarezerwuj prywatny odrzutowiec. Wracam do Kalifornii. -
Bez słowa wyjaśnienia odłożył słuchawkę i spakował do aktówki kartkę z wynikiem ba-
dania DNA.
R
L
T
Już w dzień po powrocie do domu Jenna miała wrażenie, że nigdy nigdzie nie wy-
jeżdżała. Prosto z lotniska pojechała odebrać blizniaki od Maxie i dzięki temu rano obu-
dziła się z błogą świadomością, że wszystko wróciło do normy. Prawie uwierzyła, że
nigdy nie wybrała się w rejs, nie spędziła nocy z Nickiem i nie uciekła ze statku ścigana
wizją nagiej kobiety w jego łóżku. Udało jej się zepchnąć wszystkie bolesne wspomnie-
nia w odległy zakątek pamięci z nadzieją, że z czasem stracą siłę i nie wpłyną na jej
prawdziwe życie, które związane było nierozerwalnie z domem i dziećmi. Synkowie
obudzili ją o szóstej rano, głośno domagając się śniadania i uwagi. Teraz, siedząc w le-
żaczkach, syci i zadowoleni, przyglądali się mamie próbującej nadgonić zaległości w
pracy i zrealizować najpilniejsze zamówienia. Od czasu do czasu spoglądała na nich
czule.
- Stęskniłam się za wami, maluszki.
Każde słowo mamy przyjmowali wielkimi bezzębnymi uśmiechami, wprawiając
leżaczki w ruch wymachiwaniem radośnie nóżkami i rączkami.
- Ciocia was pochwaliła - kontynuowała Jenna, jak zwykle gawędząc z synkami. -
Byliście grzeczni, więc należy wam się nagroda. Może wybierzemy się do parku?
Tego właśnie potrzebowała: rutyny, zwykłych codziennych przyjemności, nie
uniesień w ramionach przystojniaków w kajutach luksusowych jachtów. Nick nie wie-
dział, co traci, nie biorąc udziału w codzienności, którą z takim mozołem zbudowała.
Jego strata, pomyślała. Na pewno uda jej się w końcu wymazać go z pamięci i za jakiś
czas przestanie czuć tę dziwną pustkę wokół serca. Za jakieś trzydzieści lat będzie po
problemie, pocieszyła się kwaśno w myślach. Dzwonek do drzwi wyrwał ją z ponurych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • imuzyka.prv.pl